Facet powinien rodzić czy być w tym czasie w knajpie?
Jeśli facet zarzeka się, że przy porodzie nie chce być,
absolutnie nie zmuszamy go do tego. Ten wyjątkowy widok rodzącej kobiety może
zapisać się w jego głowie na za długo, może niepotrzebnie zapamiętać nie to co
powinien i może wyjść z tego więcej szkody niż pożytku. A jeszcze nie daj Boże zemdleje
nam to to i zamiast skupić się na oddychaniu będziemy musiały reanimować . Sama
chciałam żeby był przy mnie, wiedział że jest to dla mnie ważne, ale nie
zmuszałam.
Do porodu jeszcze miałam trochę czasu, ale jak go przekonać, żeby
poszedł ze mną do szkoły rodzenia? Z Mamą iść? Eee, nie! Jesteś ojcem i musisz
ze mną pójść, nie pójdę sama! Prosiłam, błagałam, wierciłam dziurę w brzuchu i
nic. W końcu powiedziałam żeby poszedł ze mną na pierwsze zajęcia, jak mu się będzie bardzo nie podobać to nie będę go
zmuszać na następne. Trochę łez ciężarnej i stał się cud. Powiedział że zrobi
to dla mnie i pójdzie do szkoły. Po
pierwszych zajęciach nie zrezygnował (na szczęście okazało się że pierwsze zajęcia
były najciekawsze), mało tego po pierwszych zajęciach zaczął przebąkiwać że
przy porodzie chyba będzie chciał być. Nie wiem co podziałało, ważne że miałam
jakiś cień nadziei. Im było bliżej porodu tym było bardziej pewne że będzie ze
mną, ustaliliśmy że jak w trakcie stwierdzi że nie da rady to wyjdzie i żebym
go nie zatrzymywała, obydwoje nie chcieliśmy żeby był przy skurczach partych. I
w sumie było jak zaplanowaliśmy, na szczęście był ze mną w najdłuższej i najcięższej
fazie porodu, jak zaczęły się skurcze parte to wyszedł, położna zawołała go na ostatni skurcz kiedy malutka
wyskoczyła i nawet przeciął pępowinę.
Ważna jest obecność partnera przy porodzie, facet który nie
widział porodu nie wie ile wysiłku kosztuje kobietę urodzenie dziecka, nie jest
w stanie tego docenić. Odstawi partnerkę do szpitala z rzadkimi, mało bolesnymi
skurczami (chociaż jadąc do szpitala zapewne będziesz twierdziła że masz już
bolesne skurcze, ale za parę godzin zmienisz zdanie), później przyjedzie do szpitala jak już będziesz dzieciaczka trzymać
w ramionach i dojdziesz do siebie. Pomyśli sobie, phi, kobiety są stworzone do
rodzenia dzieci, żadna o filozofia, w sumie to jak pierdnięcie. Nigdy już się nie
dowie jaki to wysiłek.
Fakt, nie musi oglądać porodu „z dupy strony”, po co ma Cię
zapamiętać taką? Jeszcze za często będzie sobie przypominał te widoki. Ale za
rączkę trzymać powinien, albo Ty jego.
Aha – łożysko powinno być też zakazanym widokiem – na każdym
facecie który je widział robi ogroooomne wrażenie…
Mój mąż średnio widział swoje chodzenie do szkoły rodzenia , ale powiedziałam stanowczo ,albo idziesz ze mną, albo w ogóle nie idę:P
OdpowiedzUsuńNa szczęście podziałało.
A teraz z miłą chęcią patrzę jak nie może doczekać się kolejnych zajęć. Sama żałuje , że to już końcówka. Miło przebywać wśród osób , które są w tej samej sytuacji co TY i w pełni rozumieją Cię.
Co do bycia partnera przy porodzie , choć jestem przed porodem jeszcze zgadzam się z Badumką, że facet powinien wiedzieć jaki to jest wysiłek , aby docenił. Jednak nie powinnyśmy go zmuszać , po co ma mieć traumę do końca życia haha.
Mnie się chyba trafił wyjątkowy egzemplarz. I chyba będę do końca życia o tym trąbić na lewo i prawo.
OdpowiedzUsuńBył na sali od samego początku do samego końca. Trzymał mnie za rękę, żartował (a ja potrafiłam ciągle śmiać się z jego żartów), później oglądnął łożysko (tak, serio!), był przy szyciu, widział krew... i nic. Tyle, że nigdy nie nasłuchałam się tylu wyznań miłości, tylu komplementów pod względem mojej dzielności, wytrzymałości. No i na sprawy łóżkowe to doświadczenie też nie wpłynęło.
Ale mówię, może mam wyjątkowo odpornego na takie rzeczy faceta ;)
właśnie dlatego facet powinien być przy porodzie. Żeby zobaczyć jaki to wysiłek urodzić. A łożysko robi chyba takie samo wrażenie jak cały poród :)
Usuń